Archeologia śmieci w USA i w Polsce. Garbologia stosowana…

0

Archeolodzy współczesności to już pewien constans w świecie nauki. Ta dziedzina nazywa się garbologią, czyli archeologią śmieci, odpadów, pozostałości po działalności człowieka. Nauka powstała na początku lat 70. XX wieku.

„Wszystko zaczęło się w 1973 r., gdy William Rathje – archeolog i antropolog z University of Arizona – wpadł na pomysł, by zbadać w Tucson miejskie wysypiska. Jego zdaniem, współczesną kulturę materialną można badać tak samo jak kultury starożytne. Po wykopaliskach na śmietnisku okazało się, że mieszkańcy miasta mają zupełnie inne nawyki żywieniowe (o wiele mniej zdrowe), niż deklarowali w ankietach. Od nazwy Tucson Garbage Projekt powstała cała gałąź archeologii zwana garbologią (śmietnikologią)”

– pisała Agnieszka Krzemińska z „Polityki” w artykule „Archeologia śmietnikowa – nowa nauka”.

Czy taka metoda przyjęłaby się w Polsce? Nie ukrywajmy, wielu archeologów widzi w tym także szanse na nowe granty i źródło zarobków. Inni przypominają, że brakuje pieniędzy na badania grodzisk wczesnośredniowiecznych, a stan badań nad osadami z okresu wpływów rzymskich jest mizerny. Bardziej przytomni apelują, by garbologii nie nazywać archeologią, ale badaniami przy użyciu metodyki archeologicznej.

Co mogłoby być tematem takich badań w Polsce? Pomyślmy. Wiemy, że obowiązek segregowania śmieci zachwala nawet 83 proc. Polaków. Dane praktyczne pokazują za to, że 48 proc. Polaków nie potrafi segregować odpadów. Co ciekawe, sytuacja jest drastycznie inna w zależnści od regionu i obszaru działalności jednej firmy i np. drugiej, sąsiedniej. Wpływ na to mają zapewne także programy popularyzatorskie samorządów i samych firm. Warto np. zacytować dane z firmy Lekaro z Woli Duckiej, która w ubiegłym roku odebrała prawie 40 tysięcy ton odpadów od niespełna 100 tysięcy mieszkańców gmin Celestynów, Kołbiel, Konstancin-Jeziorna, Wiązowna, Halinów oraz z miasta Józefowa. Taka ilość wypełniłaby 1600 TIR-ów lub 14 boisk piłkarskich metrową warstwą śmieci.

W ubiegłym roku z terenów wyżej wymienionych gmin odebrano:
– ponad 10 tysięcy ton odpadów zielonych i BIO,
– 2012 ton papieru,
– 3320 ton metali i tworzyw sztucznych,
– prawie 2200 ton szkła.

Dzięki przekazaniu do recyklingu opakowań z papieru uratowano od wycinki aż 32 192 drzewa!

To dane z firmy Lekaro. I tu pojawia się szansa dla archeologów, jednak nie nazywajmy tego archeologią. Mogą oni porównać składowiska. Mogą być przydatni dla inspektorów ochrony środowiska i uzyskiwać ciekawe dane, tak jak robią to w Stanach Zjednoczonych (skądinąd ubogich w stanowiska archeologiczne z przyczyn oczywistych). Mogą być laurkami lub inkwizytorem dla samych firm. Warto o tym pomyśleć?

Archeolog w Smoleńsku to aktywny wpływ na badanie przyczyn katastrof lotniczych. Archeolog przy ekshumacjach to pomocnik policji w dziedzinie kryminalistyki. Archeolog-garbolog… to analityk, badający zwyczaje, praktyki i chociażby dietę nas współczesnych. Ważne, by nie nazywać tego archeologią sensu stricte i nie dać się zwariować. Inaczej archeologii grozić będzie pewna tendencja w sztuce. Każdy będzie chciał badać współczesność, nie potrafiąc badać starożytności, tak jak coraz częściej twórcy próbują przekraczać jakoweś granice abstrakcji w sztuce nowoczesnej, ale nie potrafią namalować klasycznego portretu.

 

Share.

O autorze

Zostaw komentarz