Jak okradano żołnierzy na Reducie Ordona? Analiza świętokradztwa

0

Wysuwam tezę, że Reduta Ordona jest jedynym stanowiskiem sepulkralnym w Polsce, które zostało okradzione i zbezczeszczone na tak potężną skalę w XXI wieku. Realizowane tam prace o charakterze rabunkowym prowadzone były metodycznie z niemal archeologicznymi założeniami i intuicją. Wielosezonowy rabunek został zadokumentowany przez archeologów z Państwowego Muzeum Archeologicznego w Warszawie w latach 2010-2013 podczas prowadzonych na Reducie Ordona wykopalisk, w których autor niniejszego tekstu miał okazję uczestniczyć. W badaniach pomagali detektoryści z wielu organizacji poszukiwawczych. Wówczas odnaleziono zbezczeszczone groby… Jak do tego doszło? Kto stał za oszabrowaniem masowych mogił powstańczych? Co zrabowano? Postaram się odpowiedzieć na te pytania.

Historia destrukcji Reduty Ordona

Zjawisko okradania grobów było znane i powszechne już w starożytności. Ad exemplum, słynne cmentarzysko kurhanowe Gotów (kultura wielbarska) w Trątkownicy z I w. p.Ch. w całości zostało wyrabowane niemal dwa tysiące lat temu. Stanowiska kurhanowe w Polsce okradane w swojej epoce nie stanowią rzadkości, za to okradanie cmentarzy wojennych, szczątków żołnierzy z okresu nowożytnego, przeprowadzane w XXI wieku to sytuacja niespotykana. To właśnie casus mickiewiczowskiego szańca, znanego w literaturze fortyfikacyjnej jako dzieło nr 54.

Nielegalny wkop na Reducie Ordona na działce miejskiej. Zdjęcie z 2023 roku

Stratygrafia rabunku pokazuje metodyczność prac prowadzonych do calca i zgodnie ze strukturami obiektów odkrywanych po odhumusowaniu terenu. Za to zdjęcia lotnicze z Google Earth pozwalają na ustalenie w jakich latach i na jakich partiach Reduty Ordona prowadzony był rabunek. Zanim jednak o tym, należy wspomnieć, że Reduta Ordona była niszczona już od 1831 r.

Pierwszym dziełem destrukcji był wybuch prochowni znany z wiersza Adama Mickiewicza „Reduta Ordona”, który został potwierdzony w 2013 r. metodyką archeologiczną. Następnie, po upadku zrywu powstańczego, na rozkaz cara dzieło forteczne rozebrano (odzyskano w ten sposób drzewo z palisad i ostrokołów) oraz zniwelowano wały. Nie znamy historii zabudowy i rolnictwa w drugiej połowie XIX wieku, ale już zdjęcia lotnicze z 1945 r. pokazują, że północno-wschodni skraj reduty uległ zniszczeniu z powodu zabudowy wolnostojącej (podpiwniczonej), a na pozostałej części szańca widać sady, a więc ingerujący w obiekty archeologiczne system korzenny drzew oraz pola orne, także zgubne dla substancji zabytkowej reduty (ingerencja do około 30 cm). Zabudowę mieszkalną kontynuowano wzdłuż ulic Bohaterów Września i Na Bateryjce przez cały okres XX wieku. To jednak nie domu tutejszych mieszkańców, ale inwestycja drogowa okazała się katastrofalna w skutkach. W latach 1970-1973 poszerzano Aleje Jerozolimskie, co spowodowało zniszczenie około jednej trzeciej reduty. Z relacji świadków inwestycji wynika, że podczas prac ziemnych odnajdywano wówczas liczne szczątki ludzkie. Niestety, odkrycie nie zostało zgłoszone ówczesnym władzom Warszawy, a ziemia z placu budowy wyjechała w nieznanym kierunku. Na tym jednak nie koniec destrukcji jednej z powstańczych fortec.

Szczątki żołnierzy w wilczym dole – „rozjemcza mogiła” – fot. pogotowiearcheologiczne.pl

 

Kiedy w 2016 r. wpisano Redutę Ordona do rejestru zabytków autorzy wpisu – co jest tajemnicą poliszynela – nie będąc pewni dokładnej orientacji barków reduty, znając tylko jeden załom wałów, postanowili dyplomatycznie tak zaprezentować hipotetyczny jej przebieg, że ten dokładnie i niemalże co do metra linią wilczych dołów ominął powstały w 2008 roku meczet, występujący formalnie pod nazwą Ośrodka Kultury Muzułmańskiej w Warszawie. Mówić wprost, tak narysowano na kartce papieru Redutę Ordona, by ta nie nachodziła na meczet… Po badaniach z 2015 r. na działce jednego z deweloperów i przy suponowaniu nowego przebiegu wałów, fosy i wilczych dołów Reduty Ordona (najnowsze ustalenia badaczy z PMA zilustrowane we wniosku na dokończenie badań archeologicznych z 2024 r.) okazuje się, że cały meczet został – podkreślam to z całą stanowczością – zbudowany na terenie szańca i na prawdopodobnych mogiłach żołnierskich. Co gorsza, prace ziemne pod budowę meczetu odbyły się przy nadzorze archeologicznym, w trakcie którego archeolog nie zauważył ani jednego obiektu ani też – nie stosując monitoringu detektorystycznego – nie odkrył ani jednego zabytku metalowego. W ten sposób ślepy nadzór archeologiczny uwolnił teren pod budowę meczetu nie zabezpieczając żadnego reliktu z 1831 r.

Czy to koniec? Nie. Najsmutniejszy okres dla dzieła nr 54 dopiero miał nastać…

Koparką po „fanty”

Archeolodzy jako pierwsi byli świadkami koszmarnych odkryć. W 2010 r. na miejscu przyszłych wykopalisk zastali hałdy ziemi po złodziejach zabytków. „W wyniku systematycznego rabunku praktycznie całkowitemu zniszczeniu uległ ocalały dotychczas bark południowy, wraz z częścią przyległych wilczych dołów” – pisał uczestnik badań, archeolog Mateusz Migal. „Do tego momentu nienaruszonych było około 25% fortyfikacji. W momencie rozpoczęcia badań archeologicznych zniszczonych było przynajmniej 90% wilczych dołów oraz 99,4% fosy” – zauważył w pracy, do której za chwilę się odniosę.

Warto w tym miejscu przypomnieć, że w większości pozostałych (niewyrabowanych) wilczych dołach badacze zadokumentowali szczątki polskich i rosyjskich żołnierzy z 1831 r. „Rozjemcze mogiły” prawdopodobnie nie były specjalnie urządzane po bitwie, a więc ciała wszystkich poległych wrzucano w wykonane na potrzeby fortyfikacji zagłębienia w ziemi (fosa i wilcze doły). Przykryci więc ziemią ze zniwelowanych wałów żołnierze zostali odkryci przez hieny cmentarne w XX wieku na terenie samej Reduty Ordona.

Pierwsze zdjęcia z Google Earth pochodzą z 2002 r. Widać na nich pozostałości niwelacyjne po prawdopodobnym rabunku na części fosy i wilczych dołów. Można więc pokusić się o tezę, że szaber reduty rozpoczął się pod koniec lat 90. lub na początku XX wieku i trwał z przerwami do 2009 r. Częściowo prace prowadzone były z użyciem sprzętu ciężkiego, a innym razem ręcznie, jak w przypadku naukowych badań archeologicznych.

Po przejęciu przez dewelopara wschodniej części reduty teren został ogrodzony. Wówczas – co opisywałem w innych artykułach – złodzieje wymyślili fortel, który miał uśpić czujność mieszkańców ulicy Na Bateryjce i dysponenta koparki. Jeden z nich, ubrany odświętnie, a drugi jako robotnik otwierali kłódkę, którą wcześniej sami zamontowali na bramie do posesji. Tak wpuszczali na teren koparkę, a otwierając kluczem „swoją” bramę usypiali czujność koparkowego. Sprawiali wrażenie właściciela działki i jego pracownika. Tak zdobyta koparka pomagała wydobywać ziemie z obiektów archeologicznych. W ten sposób przyspieszano prospekcję terenową i zwłaszcza rabunek fosy. Warto podkreślić, że dużych rozmiarów doły wykonane zostały zarówno na terenie prywatnym jak i działek miejskich. Te drugie, niestety, wciąż nie doczekały się badań archeologicznych.

Hieny cmentarne

Wnioski z udokumentowanego szabru są zatrważające. Skoro archeolodzy odnajdywali szczątki ludzkie w wilczych dołach (zagłębieniach w ziemi) tzn., że prawdopodobnie cała fosa była zbiorową mogiłą. Samych Rosjan w trakcie walki o szaniec zginęło około 600. Zginęło też kilkuset Polaków. Ta część szczątków, których nie zabrała rozbudowa Alei Jerozolimskich, mogła trafić dwie dekady temu w ręce hien. Zważywszy na to, że takie zabytki jak orzeł z czako (wartość rynkowa od kilku do kilkudziesięciu tysięcy złotych) mogły stanowić wyposażenie masowych mogił, liczyć można, że pozyskano na Reducie Ordona łup o wartości przynajmniej setek tysięcy złotych.

Znana jest też historia wykradzionej z reduty rakiety, czyli zaoblonej tuby żelaznej. Ten niepozorny zabytek militarny to święty gral dla kolekcjonerów. Do naszych czasów nie zachowała się ani jedna rakieta (raca kongrewska), czyli pocisk wystrzeliwany ze specjalnej lawety i obsługiwany przez półbaterie rakietników pieszych lub konnych. Taki przedmiot pozyskany był przez dwóch złodziei przy ulicy Na Bateryjce. Najpierw wywieziony do Wesołej (obecnie Warszawa Wesoła), znajdował się w dzielnicy nazywanej od nazwy stacji PKP – Wola Grzybowska, a następnie trafił do jednej z warszawskich kolekcji. Zresztą, część ziemi pozyskanej dzięki koparkom i załadowanej na specjalny transport przewieziona była właśnie tam, do Wesołej, gdzie była cedzona sitami i poddawana detekcji dzięki użyciu wykrywaczy metali. Wiadomo też, że dwaj złodzieje poróżnili się właśnie o podział łupów, a kością niezgody okazała się właśnie wspomniana rakieta.

Najczarniejszy obraz wyłania się jednak z analizy szabru pióra Mateusza Migala, a właściwie z jednego passusu cytowanego wyżej artykułu pt. „Zniszczenia rabunkowe na Reducie Ordona w świetle badań archeologicznych” wydanego w dwutomowym dziele Państwowego Muzeum Archeologicznego. Badacz opisał tam obraz wilczego dołu, w którym po powstaniu zrzucono szczątki żołnierzy, a który padł łupem hien cmentarnych z XXI wieku.

„Według analizy zdjęć satelitarnych można wywnioskować, iż natrafiono na nie podczas prac w latach 2001–2002. Natrafiono wówczas na kilkanaście pochówków żołnierzy, pochowanych po starciu w wilczych dołach. Stosunek do szczątków zmarłych charakteryzuje społeczeństwo, ilustrując jego wrażliwość, natomiast w opisywanym przypadku eksploratorom tejże wrażliwości najwyraźniej zabrakło. Po zebraniu wszystkich interesujących artefaktów znalezionych przy szczątkach, pozostałości poległych wrzucono razem ze śmieciami do dołu po wykopie rabunkowym” – napisał Mateusz Migal archeolog i syn znanego badacza z Reduty Ordona Witolda Migala. Innymi słowy, po ogołoceniu żołnierzy z drogocennych zabytków, głównie metalowych, szczątki wrzucono do dołów razem z reklamówkami i innymi śmieciami współczesnymi. Kurtyna…

***

Te bolszewickie zwyczaje miały miejsce nie tak dawno temu, a zdobywcy łupów są dzisiaj zapewne albo bogatymi ludźmi albo kolekcjonerami, posiadającymi wyjątkowe zbiory, oczyszczone już z trupiej patyny i święcące mosiądzem na prywatnych pułkach. Za to dzisiaj, w czerwcu 2024 r., dokonano kolejnego zgłoszenia o nielegalnych wykopach na terenie Reduty Ordona. Miejsce to wciąż przyciąga hieny… Dlatego należy dokończyć jak najszybciej naukowe badania archeologiczne, a relikty przeszłości zabezpieczyć w muzeum dla przyszłych pokoleń.

Robert Wyrostkiewicz

Autor jest archeologiem z Pogotowia Archeologicznego i poszukiwaczem, prezesem Mazowieckiego Stowarzyszenia Historycznego Exploratorzy oraz uczestnikiem badań archeologicznych na Reducie Ordona z lat 2010-2013

W sprawach Reduty Ordona Redkacja Archeolog.pl poleca śledzenie działalności Komitetu Upamiętniania Reduty Ordona (obecnie upamiętnienie na szańcu to jedynie głaz i krzyż wystawione staraniami śp. Kazimierza Paczesnego)

Fot. RW/PMA/AK

Share.

O autorze

Zostaw komentarz