Maski z ptasimi dziobami i dżuma – czyli o miejskich epidemiologach w XVII i XVIII-wiecznej Europie
Jest chyba środek dnia, a mimo to trudno dostrzec coś więcej niż czubek własnego buta. Całe miasto osnuwa siwy dym buchający z rozpalonych na ulicach ognisk. Słychać wrzawę, jęki, płacze, przerywane raz na jakiś czas zagłuszającym wszystko hukiem armat. Nagle zza duszącej mgły wyłania się
Dalsza część artykułu dostępna
W PRENUMERACIE
Jeżeli posiadasz już konto, zaloguj się:
Jeden komentarz
Co to ma być, jakieś płatne artykuły.